Pod przewodem biskupów Polska dokonała Jubileuszowego Aktu przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. Mimo to spotykamy się tu i ówdzie z oporem wobec myśli intronizacyjnej, a zwłaszcza wobec jej społecznych konsekwencji. Czasem wypowiadane argumenty nie do końca wyrażają powody tego oporu. Tak, jakby powody istotne leżały obok racji teologicznych. Chcę wskazać jeden i być może najważniejszy z nich. Otóż – zdaniem niektórych – kult Chrystusa jako Króla to wyraz idei monarchicznej, a świat poszedł w kierunku demokracji i monarchie nie wrócą. Teza ta przede wszystkim stwierdza zmiany zachodzące w świecie i diagnozuje ustroje przyszłe. Czas pokaże czy diagnoza jest prawdziwa. Być może jej głoszenie jest rodzajem poprawności politycznej, ale na pewno nie jest ona częścią apostolskiego depozytu wiary i nijak się ma do królowania Jezusa Chrystusa.
Biskupi polscy włożyli ogromny wysiłek w przypomnienie właściwego rozumienia tego królowania. Ma ono źródło w Boskiej Naturze Jezusa i w Bożym akcie stworzenia, we wcieleniu Syna Bożego i Jego najświętszej Ofierze, w Jego wiekuistym kapłaństwie. Rozważanie tych tajemnic wiary osadza nas w najgłębszym nurcie teologii. Usposabia do miłowania Boga. Broni przed pokusą nadużywania Imienia Jezusa do celów nie związanych z wielbieniem Boga, oraz głoszeniem katolickiej i apostolskiej nauki wiary i dobrego obyczaju. To właśnie z rozważania tych tajemnic wyrosła cywilizacja chrześcijańska. Z jej uwielbieniem Boga, szacunkiem dla godności osób ludzkich, rodzin, narodów. Cywilizacja ta rodzi się i rozwija dzięki Kościołowi, wypełniającemu misję apostolską, posłanemu przez Chrystusa właśnie „do narodów”.
Odnajdujemy w tej cywilizacji bezpieczną przestrzeń dla niepodległej i suwerennej Polski. Ojczyzna nasza jest bowiem dzieckiem tej cywilizacji, ale także jej współtwórcą i obrońcą. W Polsce jeszcze wielkie rzesze dobrze rozumieją, że nie jest możliwa realizacja dobra wspólnego wbrew prawdzie o naturze ludzkiej, określonej przez Stwórcę. Tu jeszcze pamiętamy, że właśnie w oparciu o Ewangelię rozwijamy naukę o panowaniu ludzkim na wzór panowania Jezusa Chrystusa. Z pojęciem władzy jako służby. Tak budowano cywilizację chrześcijańską. Z jej nauką moralności i prawa jako owocem prawdy o człowieku. Z pojęciem ładu i pokoju, który nastaje, gdy ludzie starają się żyć po Bożemu.
Kto zatem mógłby sądzić, że nauka Kościoła o Chrystusie zmienia się w miarę jak znikają monarchie, a upowszechniane są demokracje? Takie opinie wyrażają przede wszystkim ludzie niewierzący. Mówią o Bogu jako o ludzkim wymyśle, a wymysły ludzkie mogą być uwarunkowane okolicznościami dziejów. Niewierzących często razi cywilizacja potwierdzająca wiarę. Chcą usunąć z dziejów ludzkich tę cywilizację i wymóc, byśmy jej nie bronili. Niestety bywają w tym skuteczni. Oto cytat: „musimy z serca zaakceptować kulturę laicką, w której przyszło nam pełnić naszą misję – zsekularyzowane społeczeństwo”. To wypowiedź przedstawiciela Kościoła z kraju europejskiego, zdominowanego przez laicyzm. Autor, jak widać, przejął się wymogiem zarzucenia cywilizacji chrześcijańskiej.
W czasach nowożytnych sukcesy odnoszą ruchy odrzucające prawdę o człowieku jako istocie stworzonej na obraz i podobieństwo Boże, przez Boga umiłowanej, powołanej do życia z Nim. Kiedyś, w rozwiniętej Christianitas, publicznie uwielbiano Boga w Trójcy Świętej Jedynego, a trony były zobowiązane do obrony wiary, prawa i ubogich, czyli do powstrzymywania zła. Tymczasem wdrożono program zniesienia tronów i ołtarzy.
Wymyślono też zniesienie narodów. Przypomnijmy, że wobec ludzkiego odstępstwa pod wieżą Babel Opatrzność Boża ustanowiła wielość języków, ludów i narodów. Bóg ratuje zagrożoną grzechem rodzinę ludzką, ratując poszczególne jej części. Ten porządek wielości narodów trwa, dopóki Chrystus nie zgromadzi w jedno rozproszonych dzieci Bożych. Wymyślono zatem globalizm, czyli odbudowanie wieży Babel na ruinie narodów i ich państw.
Wymyślono też zniesienie rodzin, aby nie były ostoją prawdy i wolności wobec niegodziwych dążeń. Demoralizację uznano za celowy sposób niszczenia sumień i woli, bo łatwiej zniewolić ludzi bez sumienia i bezwolnych. Wymyślono zniesienie własności indywidualnej i zadłużenie powszechne, aby zabrać ludziom tę część wolności, która wypływa z życia i pracy na swoim. Zastosowano różne rodzaje terroru jako broń przeciw ludziom opierającym się złu. Obalano państwa, zniewalano i rozdzierano narody, rozsiewano ludobójcze wojny. Wdrożono procedury zarządzania rodziną ludzką niczym pogłowiem jakiegoś stada. To postępuje. Ten anty-Boży, a w konsekwencji anty-ludzki „postęp” trwa z ogromną intensywnością. Pomimo tej gigantycznej manipulacji bez hamulców wmawia się niszczonym narodom, że to przecież one same rządzą swą przestrzenią publiczną.
W miarę postępu doczesnej detronizacji Jezusa Chrystusa, wierzący zwracają się do Niego z błaganiem: zechciej nad nami królować już teraz, bo oto podstępem i gwałtem pozbawiani jesteśmy tego, co w życiu społecznym ma w nas podtrzymać podobieństwo do Ciebie. Pod Twoim panowaniem będziemy bezpiecznie dojrzewać do życia z Ojcem w niebie i nie będziemy lękać się o los naszych umiłowanych. Tę myśl wyraziła też Sł.B. Rozalia Celakówna: „ostoją się tylko te narody, które Chrystusa przyjmą za Króla w całym tego słowa znaczeniu” czyli te, które będą Jemu posłuszne we wszystkich wymiarach życia. Czy w tym powszechnym wołaniu do Chrystusa, jako prawowitego Króla i Pana, nie pobrzmiewa echo słów św. Piotra Apostoła: „Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego”.
Podsumujmy: cywilizacji chrześcijańskiej bronimy dla większej chwały Bożej, dla „Króla narodów, godnego czci”. Bronimy cywilizacji chrześcijańskiej także dla pożytku wiecznego i doczesnego ludzi; dla dobra rodzin, narodów i całej rodziny ludzkiej. Nie tylko wolność osobista i wolność polityczna narodów nie ocaleje bez cywilizacji chrześcijańskiej, ale one same nie ocaleją. Bez cywilizacji chrześcijańskiej nie ocaleją też ołtarze. Mamy wprawdzie Chrystusową gwarancję, że bramy piekielne nie przemogą Kościoła, ale pamiętamy, że bywają miejsca i czasy straszne, gdzie nie ma ołtarzy, choć kiedyś były. Nie mamy gwarancji, że bramy piekielne nie przemogą Kościoła w Polsce czy Europie. Bronimy cywilizacji chrześcijańskiej dla radości Niepokalanego Serca Maryi, Matki Bożej i Pani wszystkich narodów, Królowej Polski. To właśnie Ona zabiega o nasze życie przy swym Synu, abyśmy byli Jego chwałą i żyli z Nim już tu, na ziemi, a potem na zawsze w niebie.